Okres ostatnio jest albo go nie ma? Jak starasz sięo ciąze to robi złudnenadzieje,  a jak zdecydowanie nie starasz to powoduje dodatkowe nerwówki i stresy? Aż boli Cię z tego wszystkiego głowa, a migreny pojawiają się jakby częściej? Do tego znikąd pojawił się trądzić i masz wrażenie, że przez swoją samodzielność w życiu zmieniasz się w wikinga, bo dlaczego inaczej miałaby zaczynać pojawiać się na twojej twarzy broda, a z głowy lecą włosy niczym liście na jesieni?

Nie pamiętasz już czy jesteś zmęczona, bo szukasz co się dzieje, czy szukasz co się dzieje, bo na dodatek jesteś zmęczona? Ciężko się na tym wszystkim skoncentrować jak dodatkowo się nie wysypiasz, prawda? I z pewnością jest to trudne dla każdej osoby, która musi to przeżywać i szukać diagnozy.

I czasem tę diagnozą, do której nie zawsze łatwo dotrzeć, jest PCOS – policystic ovary syndrome, czyli zespół policystycznych jajników.

Kogo dotyka PCOS?

Przypadłość ta, niestety dość powszechna, jest zaburzeniem endokrynologicznym dotyczącym kobiet w wieku rozrodczym. PCOS może pojawić się już w weku dojrzewania, jednak najczęściej diagnozuje się je w okolicy 20-40 roku życia. Ma to związek często z poszukiwaniem przyczyn bezpłodności, poza oczywiście samym faktem zaburzeń miesiączkowania. Oszacowano, że dotyczy około 8-13% kobiet, a nawet 70% przypadków nie słyszy nigdy diagnozy.

Jakie są czynniki powodujące PCOS?

Na PCOS składa się wiele czynników – hormonalne, metaboliczne, genetyczne i zapalne. Niestety jest to zaburzenie, które trwa całe życie, ale nie znaczy to, że nie da się go opanować i przywrócić prawidłowego rytmu cyklu. Warto jednak wiedzieć, że objawy mogą łatwo wrócić. W pojawieniu się PCOS ogromne znaczenie ma występowanie tego zaburzenia w rodzinie oraz czynniki środowiskowe, jednak nie bez znaczenia jest to w jaki sposób dba się o samego siebie. Dieta, styl życia, tryb pracy, reakcja na stres, umiejętność gospodarowania swoimi zasobami energii – to bardzo dużo czynników na które mamy wpływ i na tym należy się skupić.

Hormon tańczy jak szalony…

Wymienione wyżej czynniki wiążą się z jednym z kluczowych elementów w PCOS, czyli z insulinoopornością, o której pisałam tutaj oraz aktualnie nagrywam serię podcastów, (pierwszy odcinek tutaj). W kilku słowach, w insulinooporności komórki nieprawidłowo reagują na obecność insuliny w krwioobiegu, co powoduje zaburzenia gospodarki glukozowo-insulinowej, co prowadzi do wzrostu poziomu androgenów (męskich hormonów płciowych), co z kolei może skutkować np. z pojawianiem „męskiego” owłosienia (hirsutyzmem), trądzikiem i nieregularnymi miesiączkami.

Gdy już pojawi się jedno i drugie (znaczy IO i hiperandrogenizm) to mogą one wpaść w błędne koło (jak większość zaburzeń w organizmie) i jedno napędzać drugie. Nadmiar insuliny zwiększa produkcję androgenów przez jajniki i hamuje produkcję globuliny wiążącej hormony płciowe (SHBG), a to prowadzi do wzrostu stężenia wolnego testosteronu co… zwiększa hiperandrogeizm, który… zwiększa insulinooporność. I tak to się kula powolutku do przodu. Przynajmniej początkowo powolutku.

Diagnozowanie PCOS

To nie taka prosta sprawa, zdiagnozować PCOS. Choć w teorii „wystarczą” trzy czynniki – nieregularne miesiączki lub inne zaburzenia miesiączkowania, hiperandrogenizm i policystyczne jajniki (obecność wielu małych pęcherzyków w jajnikach w badaniu USG) to nierzadko moje pacjentki czekają na diagnozę latami. Wynika to z tego, że nie u każdej pacjentki występują wszystkie trzy czynniki, a część objawów może być niejednoznaczna i powiązana z innymi zaburzeniami. Do diagnozy PCOS wystarczą dwa z trzech, ale spotkałam się z tym, że (przede wszystkim) gdy USG jest ok to lekarz często nie decyduje się na postawienie diagnozy bardzo długo. Podejrzewam, że nie jest to kwestia niewiedzy, ale raczej wykluczania wszelkich innych możliwości, które mają podobne lub takie same objawy.

Diagnostykę utrudnia fakt, że nie ma jednego, ostatecznego testu, który powiedziałby  – tak proszę pni, to PCOS. W przypadku USG PCOS charakteryzuje się (najczęściej) występowaniem co najmniej 20tu pęcherzyków o średnicy 2 do 9 mm i powiększeniem objętości jajnika. Tylko co z pacjentkami, które mają np. 18 pęcherzyków albo 25 i niepowiększony jajnik. Lekarze mają bardzo trudne zadanie, by takie wyniki analizować i powiedzieć, że coś na pewno jest na rzeczy.

A poza badaniami?

Jest szereg objawów typowych i nietypowych, które mogą dotykać osoby z PCOS. Poza wspomnianymi już zaburzeniami cyklu, problemami z płodnością, czy wypadaniem włosów oraz rośnięciem ich nie tam gdzie być powinny to mogą pojawić się objawy typowe np. dla insulinooporności. Na przykład mgła mózgowa i zaburzenia pamięci oraz koncentracji utrudniające codzienne czynności, pamiętanie o obowiązkach czy koncentrowanie nawet na zadaniach, które sprawiają przyjemność. Na samym początku wspomniałam też o bólach głowy. Mogą to być bóle podobne do migrenowych, u migrenowców PCOS może nasilać ataki i długośc ich występowania.

Poza trądzikiem na skórze mogą pojawić się także ciemne plamy (takie jak rogowacenie ciemne szczególnie zgięć np. pod pachami czy łokci albo szyi), czy skórne „narośle” przypominające np. pieprzyki be zkoloru, czy kawałek wyskubanej skóry, ale nimi nie będące. Fachowo nazywają się acrochordons.

Często osoby, które dotknięte są PCOS cierpią także na zaburzenia snu, które mogą wynikać m.in. z pojawiających się bezdechów sennych, niezwykle groźnych dla zdrowia i życia. Najłagodniejszym sutkiem ubocznym tego zjawiska jest niedotlenienie mózgu i niewyspanie, mogące prowadzić do bólu głowy. Najgorszym – no uduszenie się przez sen.

PCOS może wiązać się także z bólem miednicy, czasem określanym mylnie jako ból dolnego odcinka kręgosłupa. Objaw ten wiąże się z obecnością torbieli na jajnikach. U osób menstruujących, mających PCOS, ból ten może nasilać się także w czasie okresu, powodując dodatkowe dolegliwości w tym i tak mało komfortowym czasie. Jeśli ktoś mówi Ci, że to normalne, że zwijasz się w z bólu w czasie okresu… to jest to tak samo normalne jak on. Czyli ani trochę. Masz do lekarza, tak nie można żyć.

Poza tym PCOS może wiązać się z nadciśnieniem (a to np. z wymienionym wcześniej bezdechem) oraz stłuszczeniem wątroby i ich konsekwencjami.

PCOS przepustką do problemów

Przykro mi, ale to nie koniec problemów, jakie PCOS niesie za sobą. Badania pokazują, że ma ono ogromny wływ na występowanie zaburzeń nastroju – depresja i lęki zdają się występować w tym wypadku znacznie częściej niż u osób zdrowych. Oczywiście wiąże się to nie tylko z zaburzeniami hormonalnymi, ale także z efektami ich działania. Nie dziwne, że nastrój może długotrwale opaść, gdy doświadcza się problemów z zajściem w ciążę, stresu o okres, bólu, zmian fizycznych i przedłużającej się diagnostyki mogącej nierzadko wiązać się z niezrozumieniem społecznym. A do tego zmęczenie, bo nawet nie idzie się wyspać…

Do tego dochodzą zaburzenia odżywiania na podłożu, znów, zarówno hormonalnym (dużo insuliny, nieprawidłowy sygnał o głodzie, znów odsyłam do podcastu), za dużo stresu – szukanie ulgi w tym co najmniej zużywające wyczerpane już zapasy baterii psychicznej.

PCOS jest też towarzyskie… dla innych problemów zdrowotnych

Poza wymienionymi PCOS lubi się też z cukrzycą, która jest następstwem insulinooporności. Kumpluje się także z chorobami układu krążenia, małe spotkanko z udarem to dla niego reunion klasowy. Czasem też do tej ekipy dołącza rak endometrium.

Dobra, to jak to leczyć, to cholerne PCOS?

Bo zdecydowanie warto coś z tym zrobić i można naprawdę dużo. Ponieważ podstawową i najważniejszą strategią, bez której nie zadziałają najlepsze leki, jest… zadbanie o to, na co mamy wpływ. Czyli wymienione wcześniej – dieta, sen, nawodnienie, aktywność fizyczna w ciągu dnia, umiejętność bycia tu i teraz i reagowania w zdrowy sposób na trudności dnia codziennego. Odstresowanie, zadbanie o swoje potrzeby, pasje, zdrowe relacje z otoczeniem, regularne badania…

Co jeść w PCOS?

Tutaj powiem dosłownie dwa zdania. Jeść zgodnie z zapotrzebowaniem organizmu, by utrzymać zdrową masę ciała oraz zgodnie z zasadą diety IO, czyli zasadą talerzyka – oczywiście biorąc pod uwagę dodatkowe schorzenia oraz własne preferencje. Nawet najlepiej rozpisana dieta nie będzie skuteczna, jeśli będzie na papierze, a nie będzie dopasowana do Ciebie i Twoich potrzeb.

A ruch w PCOS?

Dokładnie taki sam, jak zalecony dla zdrowia – 3-4 razy w tygodniu o umiarkowanej intensywności. Nie musi to być zjeżdżanie się na treningu. Idź na dynamiczny spacer, potańcz trochę, skocz na basen, idź na rolki, nie musisz mieć sztywnego planu i co tydzień robić tego samego. Po prostu się ruszaj, dla własnej przyjemności i zdrowia. Aby wpłynąć na układ hormonalny, zmniejszenie napięcia stresowego, poprawę samopoczucia i zdrowia wystarczy 30 minut 3-4 razy w tygodniu, a przynajmniej tak mówią jedne z badań 😉

No a jakieś dodatkowe leczenie PCOS?

Coś jeszcze można zrobić? Oczywiście, że tak. Leczenie PCOS to także farmakoterapia i suplementacja. Oczywiście nie w każdym przypadku, ale lekarze zlecają np. metforminę, która w badaniach wykazuje dużą skuteczność w poprawie insulinowrażliwości, a co za tym idzie poprawę gospodarki hormonalnej w PCOS (pamiętasz wspominane androgeny wcześniej i błędne koło?). Stosuje się także inne leki antykoncepcyjne, leki mające wyrównać poziom androgenów czy wspierać płodność, arsenał jest dość bogaty w tym temacie. Oczywiście jest to jednak kwestia typowo do omówienia z lekarzem.

A suplementy?

Jest kilka, które warto wziąć pod uwagę, bo w badaniach wykazują ciekawe właściwości. Jest też także kilka, o których mówi się, że dobrze działają, ale badania nie są w ich kierunku jednoznaczne.

W kategorii pierwszej mamy np. inozytol, o którym także już pisałam, więc krótko:” świetna, naturalna dla organizmu substancja, którą znajdziemy m.in. w jedzeniu, a jej działanie jest wielokierunkowe. Wpływa na zwiększenie wrażliwości na insulinę, obniżenie androgenów, zwiększa szansę na owulację i najlepszą opcją będzie mio-inozytol.

Podobne działanie może mieć berberyna, która jest podoba do metforminy, dlatego dobrze jednak poznać ją trochę, np. w moim wpisie, zanim zacznie się łączyć leki z suplementami. Ona także świetnie radzi sobie z wspieraniem organizmu dotkniętego PCOS.

Oczywistą oczywistością jest także witamina D, której niedobór nasila IO oraz jego objawy. Tak samo jak chrom, który tez wykazał szanse na zwiększenie wystąpienia owulacji. Oraz cynk, który biorąc udział w procesach metabolicznych może mieć wpływ na obniżenie testosteronu oraz łagodzić objawy hiperandrogenizmu takie jak trądzik czy hirsutyzm.

Drugi, moim zdaniem obowiązkowy, zaraz po witaminie D, suplement w życiu człowieka – czyli kwasy omega 3, a najlepiej DHA i EPA też świetnie sprawdzą się w PCOS, ponieważ mają działanie przeciwzapalne i mogą wspierać wrażliwość komórek na insulinę. Wszystko jakoś tak kręci się wokół tego IO, prawda? A czasem to IO nawet nie wychodzi w badaniach – jednak pamiętaj, że to tylko wynik laboratoryjny, objaw z krwi, a nie z tego, jak działają komórki. Ale idąc dalej z tej dygresji…

Okazuje się, że magnez także może być świetnym wsparciem, ponieważ ma wpływ nie tylko na trądzik, hirsutyzm czy poziom glukozy we krwi, ale także prawidłowe działanie mięśni (które tą glukozę i insulinę zużywają) oraz układu nerwowego.

W badaniach ładnie prezentują się także probiotyki, które wspierają naturalną barierę jelitową i mikroflorę jelitową wspomagając prawidłowe wchłanianie składników pokarmowych i zmniejszając obecność stanu zapalnego.

Ciekawe są także wyniki badań nad NAC, czyli N-acetylocyteiną, która jest aminokwasem, który działa przeciwzapalnie.

Nie rozpisuję się o każdym z tych supli bardzo, na to pewnie przyjdzie pora, ale bardzo mocno chce podkreślić, że suplementy to TYLKO wsparcie i najlepiej NAJPIERW uzupełnić te składniki z diety, a dopiero potem sięgać po jakąkolwiek formę suplementacji, najlepiej dopasowanej do potrzeb organizmu przez dietetyka klinicznego. Jedynymi suplementami, które zalecam każdemu są omega 3 (DHA i EPA) oraz witamina D, choć dawkę tej drugiej najlepiej dobrać do wyników badań.

Z mniejszą ilością konkretów, ale z obiecującymi właściwościami spotkamy się także w przypadku kurkuminy czy cynamonu, które tez mogą wpływać na gospodarkę glukozowo-insulinową, dlatego dodawanie kurkumy i cynamonu do dań na pewno nie zaszkodzi, jeśli tylko możemy je spożywać. Choć kurkumina ma niską biodostępność, to jest to obiecujący trop ze względu na właściwości przeciwzapalne.

Podsumowując wywód o PCOS

PCOS to nie tylko „problem z okresem” – to cała kaskada zaburzeń metabolicznych, hormonalnych i neurologicznych, które mogą wpływać na Twoje samopoczucie, zdrowie psychiczne, poziom energii i jakość życia. Niestety, jego diagnoza bywa skomplikowana, a objawy mogą wprowadzać w błąd – i pacjentów, i lekarzy.

Ale! PCOS to nie wyrok. Można odzyskać kontrolę nad swoim zdrowiem. Dieta, styl życia, aktywność fizyczna i odpowiednia suplementacja potrafią zdziałać więcej, niż się wydaje. Nie chodzi o „walkę z PCOS”, ale o nauczenie się, jak wspierać organizm i poprawiać jakość życia na własnych warunkach.

Może masz PCOS i nie wiesz, od czego zacząć?
Chcesz się dowiedzieć, jak poprawić swoje zdrowie i poczuć się lepiej?
Masz wrażenie, że próbowałaś wszystkiego i dalej kręcisz się w kółko?
Szukasz strategii, które rzeczywiście działają?

Daj znać w komentarzu lub napisz do mnie – wspólnie znajdziemy rozwiązanie dopasowane do Ciebie.