Frytki kojarzą nam się z makiem, burgerkingiem i każdym innym fastfoodem. A przecież wcale nie muszą ociekać tłuszczem i być pustymi kaloriami. Ba, dzięki frytkom można przekonać niejadków do spróbowania czegoś nowego. Jestem fanką klasycznych, ziemniaczanych z polskich pyr. Fryty z batata mi nie podeszły, smakowały po prostu jak przesłodzona marchewka z solą i dziwnymi przyprawami. Jednak frytki z samej marchewki… KOSMOS, PETARDA i setka innych słów używane przez blogerów, by przyciągnąć uwagę.
Marchewkowe frytki to banał, dlatego poradzi sobie z tym każdy, kto umie przekroić marchewkę bez obcięcia palców. Są idealnym dodatkiem do obiadu zamiast sałatki, świetną przekąską na imprezę (jak dodamy dipy czosnkowy i paprykowy to ludzie wręcz oszaleją, jeśli ich kubki smakowe nie ograniczają się do zwyczajowej golonki i piwa). A dzieciaki? No co ja mogę, jak się nie skapną, to pokochają. Jak skapną to niestety, musisz szukać innego pomysłu na przemycenie witamin. Alternatywą dla podłużnego kształtu będzie krojenie marchewki w grube (1,5-2 cm) talarki. Co kto lubi 🙂
Składniki: (na 2 porcje)
– 700 g marchewki
– 2,5 łyżki oliwy
– 2 łyżki ziół prowansalskich
Przygotowanie:
Marchewki myjemy, obieramy i kroimy w frytki. Olej mieszamy z przyprawami, następnie z marchewkami i marynujemy (nie jest to konieczne) około 30-60 minut. Pieczemy na papierze do pieczenia lub podkładce silikonowej w 180 stopniach Celsjusza do uzyskania odpowiedniego dla nas stopnia spieczenia (od 25 do 60 minut)
Wartości odżywcze (na jedną porcję):
205 kcal
3,5 g białka
13,5 g tłuszczy
18 g węglowodanów
12,5 g błonnika
Dodaj komentarz