Mając bardzo bardzo jasne blond rzęsy, aby wyglądać chociaż trochę jak dorosły człowiek codziennie muszę wrzucać chociaż tusz by podkreślić oko. Natualnie mam całkiem długie rzęsy, ale dzięki ich kolorowi i tak nie widać tego w ogóle ;D Plus ich koloru jest taki, że spokojnie mogę używać kolorowych tuszy mając pewność, że kolor będzie widoczny.
Zwykle przy wyborze tuszu do rzęs kieruję się najpierw szczoteczką, potem trwałością a na samym końcu marką, ale w tym wypadku było trochę inaczej. Standard na jaki stawiam to szczoteczka silikonowa, poponieważ wiele tradycyjnych szczoteczek po prostu nie jade rady rozczesać moich rzęs, które rosną w różne strony (tylko ja tak mam? wtf is that?). Tym razem jednak padło na tusz z klasyczną szczoteczką Max Factor 2000 Calorie. Wybór ten podyktowany był świetną promocją (idealny konsument ze mnie :D) i wybór był w 100% trafiony.
Producent na swojej stronie zachwala:
Legendarne spojrzenie, które nie wychodzi z mody, dzięki maskarze 2000 Calorie
- Potrójna objętość w porównaniu z nieumalowanymi rzęsami
- Świetny wybór dla osób o wrażliwych oczach oraz dla noszących szkła kontaktowe
- Bezzapachowy, wodoodporny i odporny na rozmazania
I co do prawie każdego punktu mogę się zgodzić. Jak widać na zdjęciu poniżej (musicie mi wybaczyć odbicie na powiece, bez okularów widzę niewiele), tusz pięknie radzi sobie z podkreśleniem długości i lekkim podręceniem rzęs. Szczoteczka okazała się bardzo wygodna i skuteczna w nakładaniu kosmetyku, jednocześnie (co jest dla mnie OGROMNYM PLUSEM) lekko rozczesując rzęsy. Jesli zostawimy pierwszą warstwę do wyschnięcia i nałożymy kolejną to efekt będzie jeszcze bardziej spektakularny (na zdjęciu 2 warstwy). Jako, że nie maluję się na codzień ostro, to to dla mnie jest wystarczające, ale zapewniam, że 3 czy 4 warstwy dla tuszu Max Factor 200 Calorie to nie problem, oko wtedy jest mega wyraziste, rzęsy są gęste, rozczesane i co najważniejsze nie wyglądają jak sztuczne, pozlepiane koszmarki.
Tusz świetnie się trzyma, radzi sobie nawet nieźle z potem w czasie i po treningu (oczywiście jesli nie zaczniesz trzeć oczu jak szalona). Gorzej z łzami, ale jak wiemy, prawdziwa kobieta po nałożeniu makeupu staje się zimną suką i nic jej nie ruszy. Zwykła woda go nie zmyje (lecz ciut rozmaże), ale świetnie schodzi pod dwufazowym płynem do demakijażu oczu i ciut gorzej, ale też bardzo dobrze radzi sobie z nim płyn micelarny.
Producent zachwala, że tusz Max Factor 2000 Calorie świenie sprawdza się u osób o wrażliwych oczach i noszących szkła kontaktowe. Szkieł nie noszę, ale oczy mam bardzo wrażliwe (zresztą jak resztę skóry – alergie i atopowa skóra to masakra :D) i mogę powiedzieć, że tusz nie podrażnia nawet jeśli dostanie się do oczu. Skóra wokół rzęs także ma się świetnie.
Tusz Max Factor 2000 Calorie ma oczywiście swoje minusy. Jednym z nich jest to, że szczoteczka mimo wygody jest dość nieprecyzyjna, przez co tusz nakłada się także na linię rzęs (przy kreskach to nie problem, przy samym tuszu już mały jest). Może to kwestia mojej ślepoty, może prostej, a nie lekko zgiętej szczoteczki. Drugi minus to kruszenie się tuszu. Jeśli przypadkiem potrzesz oko, to tusz zostanie na rzęsach ale także trochę się wykruszy i wpadnie do oka, co jest cholernie nieprzyjemne. Nie szczypie, ale kłuje. Oczywiście po chwili nasze oko radzi sobie z intruzem, a makijaż zostaje praktycznie nienaruszony, ale minusy zawsze jakieś muszą być. Jeśli tusz nosisz cały dzień (12-15 godzin) to może się zdarzyć, że sam z siebie też zacznie się kruszyć, ale to już chyba kwestia indywidualna i stanu rzęs.
Tusz zaraz po zakupie był bardzo bardzo gęsty i od razu robił efekt mega pogrubionego oka, trudno było nałożyć delikatną warstę, ale z czasem konsystencja stała się idealna i używanie go stało się przyjemnością.
Cena tuszu aktualnie wacha się od 20 do 35 złotych i uważam, ze produkt ten zdecydowanie wart jest swojej ceny. Mam go już 3-4 miesiące, wciąż dobrze się nakłada, nie wysechł i nie robi grudek. Być może, gdybym używała go większą ilością warstw i regularnie (1-2 razy w tyg w ogóle nie noszę makijażu) to skończyłby się szybciej, ale uważam go za produkt bardzo dobry, klasyczny i spełniający moje wymagania. Z pewnością zostanie jednym ze stałych elementów mojego kosmetycznego wyposażenia i jednym z 3-4 tuszy, których używam w zależności od efektu jaki chcę uzyskać.
Ocena: 8,5/10 (brak zakrzywionej szczoteczki, lekkie kruszenie, niepełna wodoodporność.
POLECAM Z CAŁEGO SERCA <3
Dodaj komentarz