Włosinguję się już jakiś czas, uczę tego jak moje włosy reagują na olejowanie, na mycie w stylu OMO, na wszystkie te inne cuda wianki, których tajniki można poznać na przykład u mojej ulubionej włosowej maniaczki – falovelove, która tak samo jak ja ma bardziej fale niż loki.

W całej tej mojej włosowej drodze, któa trwa już dobry rok, jak nie dłużej, przyszedł czas na wcierki mające poprawić kondycję i wpłynąć korzystnie na porost włosów.

O wcierce Joanna Konopie dowiedziałam się, na pewno, z którejś ze śledzonych przeze mnie grup włosowych, a zwróciłam na nią uwagę z wiadomego powou – zawiera moje ulubione konopie.

Czytając na temat wcierki Joanna Konopie trochę posmutniałam, bo większość osób albo nie zauważyło efektu, albo zauważyło tylko jej łagodzące działanie na skórę głowy. Przy moim AZS stwierdziłam jednak, że to i tak dużo, także pognałam do Rossmanna po swoją.

Pierwsze wrażenia z wcierką Joanna Konopie

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, a raczej w ręce to fatalnie wykonana pompka, która po prostu nie trzyma się opakowania i spada, a w czasie psikania potrafi zalać wcierką palce. Jest to mało komfortowe w używaniu, ale nie jest to na tyle uporczywe, że nie da się z produktu korzystać.

Nie wierzyłam, że to zadziała, ale jednak. Przez pierwsze tygodnie stosowania nawet nie zwracałam uwagi na to, czy działa. Ot kupiłam, to postanowiłam że zużyję do końca i dopiero wtedy ocenię czy widzę jakąś zmianę. W międzyczasie zdążyłam obciąć połowę włosów, bo już nie byłam w stanie w inny sposób poprawić ich stanu, ale to jedyna zmiana w pielęgnacji jaką wprowadziłam.

Stosowanie wcierki Joanna Konopie

Wcierkę używam dość regularnie, praktycznie co każde mycie, na 20-30 minut przed planowanym myciem włosów wcieram ją grabkami przez około 5 minut. Używam ok 10-20 psiknięć na każdą stronę głowy – może wydawać się to dużo, nie znalazłam jednak informacji na opakowaniu, ile dokładnie należałoby produktu użyć. Producent zaleca rozpylenie na włosy i masowanie skóry głowy. Jednak by dotrzeć do cebulek włosów wpsikuję wcierkę bezpośrednio na skórę głowy.

Opakowanie starczyło mi na około 2,5 miesięca regularnego stosowania 1-2 razy w tygodniu

Efekty stosowania wcierki Joanna Konopie

Mimo iż nie oczekiwałam spektakularnych efektów od produktu kosztującego około 10 złotych to naprawdę pozytywnie się zaskoczyłam. Ba, ja nawet nie zakładałam, że zrobię recensję – ale ostatnie kontrolowanie stanu skóry głowy naprawdę mnie zaskoczyło.

Zauważalnie zmniejszył się mój łysy placek po lewej stronie nad czołem, mam tam teraz od cholery jasnych i cienkich, ale baby hair, które mam nadzieję zamienią się w bujną grzywkę za kilka miesięcy. Mam nadzieję także, że dokładnie widać to na zdjęciu. Ciężko uchwycić takie jasne maluszki.

Nie zaważyłam żadnych podrażnień, używanie wcierki nie powodowało dodatkowych swędzeń czy nasilenia łuszczenia skóry. Zdarzyło mi się także zostawić ją na skórze głowy ponad 24 godziny, a i tak skóra dobrze reagowała.

Skład wcierki Joanna Konopie

INCI: Aqua, Hydroxypropyltrimonium Honey, Aloe Barbadensis Leaf juice, Hexapeptide-11, Cannabis Sativa seed Extract, Saccharum Officinarum Extract, Citrus Limon Fruit Extract, Prunus Malus Fruit Extract, Camellia Sinensis leaf Extract, Niacinamide, Allantoin, Panthenol, Glycerin, Betaine, Hexylene  Glycol, Laureth-10, Leuconostoc Radish Root, Ferment Filtrate, Parfum, Citronellol, Geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone, Linalool, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Sorbic Acid, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Benzoic Acid

Lupka kosmetyczna ze składników wcierki informuje, że tylko jeden z nich (Triethanolamine) nie jest składnikiem godnym polecenia, jednakże czytając jego opis dochodzę do wniosku, że nie jest to taki diabeł straszny, jak go malują. Oczywiście ja się nie znam na tych składach jeszcze wybitnie, dlatego cytuję za stroną „substancja, która jest regulatorem pH stosowany do produktów kosmetycznych i preparatów higieny osobistej”

Czy polecam wcierkę Joanna Konopie?

No jasne, sama już zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie i zamierzam dalej regularnie ją stosować, póki nie znajdę innej, a jakże, konopnej wcierki, którą chętnie sprawdzę i porównam z obecnym ulubieńcem.

Chętnie też dowiem się czy sprawdziła się też u kogoś innego, a może jednak zamiast hitem okazała się kitem? Koniecznie daj znac w komentarzu!