Uwielbiam zakręcone kolory, uwielbiam się wyróżniać i być krzykliwa, ale nie zawsze tak było. Przez lata byłam smutnym metalopodobym czymś, noszącym tylko ciemne, cięzkie kolory. Potem coś mi się poprzestawiało i stałam się pstrokata 😀
Jako, że już kocham się z kolorami bardzo to nie mogłam przejść obojętnie obok turkusowego i fioletowego tuszu Miss Sporty Fabulous Lash Extreme Mascara. Z internetów dowiedziałam się także, że w ofercie mają kolor zielony, na który mam zamiar polować. Do marki Miss Sporty mam sentyment ogromny, bo ich kolorowe kosmetyki były moimi pierwszymi, jeszcze za czaswó (jak to brzmi :O) nastoletnich.
W Rossmannie ich regularna cena to 9.95, ale ja swoje kupiłam w promocji, dzięki czemu za oba zapłaciłam 10 złotych. Jako, ze cena niska nie oczekiwałam od tuszy spektakularnych efektów. Na stronie producenta niewiele się dowiemy na jego temat.
Jeśli chodzi o trwałość, to niestety muszę tu ponarzekać. Jak na zdęciach widać, po nałożeniu tusz ładnie podkreśla rzęsy i lekko je podręca, ale niestety z czasem (w ciągu dnia) tusz się wykrusza i zostaje po nim wrażenie leciutkiego kolor wokół oka (coś jak niedokładne kreski). Jak niebieski jeszcze nie wygląda komicznie po wykruszeniu, tak w fiolecie wyglądam jakbym płakała lub podbiła sobie oczy 😀
Moimi faworytami są silikonowe szczoteczki, lecz w tej takiej nie ma. Tuszu Miss Sporty Fabulous Lash Extreme Mascara na szczoteczce jest masa, dlatego trzeba uważać, żeby dobrze go nałożyć i nie spieszyć się z kolejną warstwą – aby nie powstały grudki. Mimo wszytsko nakładanie nie sprawia problemów. Szczoteczka mimo oldschoolowego kształtu i wyglądu jest wygodna, choć będąc ślepą kurą nie ryzykuję malowania rzęs w kąciuku oka. Zbyt wiele razy dziabnęłam się i płakałam jak mała dziewczynka 😀
Demakijaż to żaden, naprawdę żaden problem. Zarówno płyn micelarny, jak i płyn dwufazowy praktycznie natychmiast je zmywają i nie pozostawiają żadnych smug, czy niedoczyszczonych rzęs. Tusz niestety nie jest wodoodporny, ale to naprawdę malutka wada.
Kolory są obłędne. Turkus jest naprawdę piękny, w słońcu ponoć oczy wyglądają magicznie. Dla podkreślenia koloru, gdy robię większy makijaż niż sam tusz, nakładam na powieki wyrównujący koloryt krem BB lub jasny, matowy cień, dzięki czemu rzęsy wydają się jeszcze dłuższe i bardziej kolorowe. Fiolet nie jest ani za ciemny, ani za jasny, jest w sam raz i świetnie komponuje się z jasno zielonym cieniem. Miałam już kolorowe tusze, m.in z Avon’u i żaden do tej pory nie sprawił, że moje rzęsy rzeczywiście nabrały koloru, a nie odcienia lub refleksów.
Jak widać, moje rzęsy są bardzo jasne, dzięki czemu kolor jest widoczny bez problemu. U osób z czarnymi, bądź brązowymi rzęsami może okazać się, że jedyny efekt jaki uzyskają to refleksy w danym kolorze, ale uważam, że za tą cenę jest to i tak dużo.
Turkus:
Fiolet: (ciężko kolor uchwycić w łazience, szkoda, że przy turkusie nie wpadłam na pomysł zdjęcia w słońcu)
Podsumowując, tusze Miss Sporty Fabulous Lash Extreme Mascara są tanie i mają drobny probiłem z trwałością, ale ich cena zdecydowanie wyrównuje te małe nidogodności, a ich kolor wynagradza trudy 😀
Ocena: 6,5/10 – warto
13 lipca 2019 | 18:30
Lubie chodzić do sklepu miss port y