Książkę Christmas Abott – Piekielnie Twarda Sztuka już dłuższy czas widziałam w księgarniach i recenzjach na fit blogach, dlatego we wrześniu sama się na nią skusiłam. Jej lektura poczekała aż do grudnia, do wyjazdu wakacyjnego. Wydała mi się w sam raz na 9cio godzinny lot samolotem, także znalazła swoje miejsce w bagażu podręcznym.
Po książce w zasadzie nie spodziewałam się niczego specjalnego – ot kolejny poradnik jak być fit, co jeść i skoro ja mogę to Ty też. Opinie, które do tej pory słyszałam i widziałam budowały w moich oczach obraz heroski, motywatora, który zbawi świat, cudownej metody na bycie piękna, twardą i zdrową z okrągłym, seksownym tyłeczkiem, jak to pieszczotliwie o naszych 4 literach mówi Christmas.
W wstępie do książki Christmas Abott opowiada nam swoją historię. Dowiadujemy się tam, między innymi, co Abott robiła w Iraku, jak poradziła sobie z niezdrowymi nawykami i nałogami. Aby za bardzo nie spoilerować mogę powiedzieć, że Christmas miała sporo do przejścia przed sobą, ale jak widzimy – dała sobie radę i myślę, że z tego powodu postanowiła napisać książkę, która ma pomóc zmotywować się innym. Christmas opowiada także skąd wzięło się jej imię, jak spadła w szał Nascar i w jaki sposób poznała CrossFit. Abott zwraca się do czytelniczki (bo głównie do nich skierowana jest książka) jak do bliskich przyjaciółek, które czasem trzeba kopnąć w dupę – co daje nam poczucie zaangażowania w sprawę.
Drugi rozdział ma uświadomić czym jest tłuszcz i dlaczego powinnyśmy kochać nasze tyłeczki. W sumie, czemu nie? Skoro solidna, umięśniona pupa zdaje się być teraz na topie, wyprzedzając w festiwalu seksapilu płaski brzuch, do którego tak nałogowo dąży sporo osób. Też uważam, że dupa to podstawa – choć marzę ślicznym, nieprzeszkadzającym brzuszku 😀
Abott w kolejnych rozdziałach tłumaczy nam czym jest pożywienie, dlaczego powinniśmy odżywiać się zdrowo. Rozpisuje się nad składnikami odżywczymi powoli zmierzając do przedstawienia nam swojego autorskiego sposobu odżywiania, który wg założenia dopasowany jest zarówno do osób początkujących jak i do zaawansowanych. Dzięki temu każda z nas znajdzie coś dla siebie.
Christmas podzieliła klasyczne porcje jedzenia na cegiełki, które „układa” się w posiłek, dzięki czemu nie trzeba liczyć kalorii, a dieta jest zróżnicowana. Na pierwszy rzut oka jest to nieogarnialne, ale z czasem – czytając i zaczynając budować jakiś plan odżywiania okazuje się to dość zrozumiałe. Abott w swojej książce podaje nam przykłady pokarmów dzielonych na cegiełki, podsuwa nam plany żywieniowe i puste szablony, które możemy zapełnić same posiłkami zbudowanymi z cegiełek. Nie jest to system dla mnie, zdecydowanie, ale wydaje mi się, że znajdą się amatorzy tego sposobu. Nawet jeśli nie jesteś kreatywny w zakresie budowania posiłków, to nie martw się – Christmas przygotowała dla Ciebie gotowe jadłospisy.
Książkę czyta się szybko, między innymi dlatego, że 3/4 stron to jadłospisy, przepisy kulinarne do potraw z jadłospisów oraz bardzo dobrze opisane i zilustrowane ćwiczenia, które każdy może wykonać w domu. Do tego zestawu Abott dodaje także gotowe plany treningowe dla każdego od początkującego do zaawansowanego co jest kolejnym punktem czyniącym książkę uniwersalną.
Ponadto Christmas w książce zamieściła historie innych wojowniczek, które postanowiły wziąć ster w swoje ręce oraz raczy nas ona sporą ilością szybkich porad, które mają pomóc nam wytrwać w postanowieniach i osiągnąć upragniony cel.
Szczerze mówiąc, zanim wzięłam się za lekturę, nie przeglądałam książki toteż liczyłam na długą lekturę na 360 stronach. Ten aspekt mnie strasznie zawiódł, ale w sumie czego się spodziewałam po książce mającej zmienić moje życie? Bez przepisów, treningów i reszty niezbędnych elementów jedyne co książka mogłaby zrobić to zmienić nasze nastawienie na kilka dni. A tak, mając gotowy przewodnik ze wszystkim w jednym miejscu jesteśmy w stanie pilnować swojego tyłeczka 😉
Jeśli chodzi o część motywującą – nie zachwyciła mnie, ale nie to miała zrobić. Miała uświadomić, imho, dlaczego warto i dlaczego każdy może to zrobić. Ogrom przepisów, nawet jeśli nie zamierzamy wprowadzać sposobu odżywiania Abott, oraz bardzo fajnie rozpisane ćwiczenia i plany treningowe czynią książkę bardzo wartościowym przewodnikiem na drodze fit. Książka głównie jest opisem planów.
Uważam, że to fajna pozycja na półce dietetyczno-fitnessowej. Zdecydowanie do niej jeszcze wrócę, by zainspirować się i w kwestii kulinarnej i w kwestii treningowej. Dzięki Abott za ciekawą lekturę!
Ocena: 8/10
Dodaj komentarz