To, że mam skórę atopową wiecie już na pewno, jeśli przejrzeliście specjalnie dedykowaną temu kategorię wpisów, trochę przeze mnie zaniedbaną, dlatego postanowiłam trochę kosmetyków w tym temacie Wam przedstawić.
Ale jeśli nie wiecie, to tak po krótce – AZS mam od dziecka, lecz dbam o moją skórę prawidłowo dopiero kilka lat – wcześniej bagatelizowałam problem, w większości przypadków po prostu myślałam, że „już tak mam” i nic się z tym nie da zrobić. Aktualnie jestem na etapie pilingowania, balsamowania, masowania, totalnego dbania o skórę na tyle, że w każdym pomieszczeniu mojego domu znajduje się chociaż jeden krem czy balsam, po który mogę szybko sięgnąć. Dosłownie wszędzie, bo Samarite Supreme Balm trzymam w lodówce 😉
Balsam Atoderm Intensive Baume trafił do mnie przez przypadek, gdy chcąc zamówić żel pod prysznic dla atopowej skóry tejże marki, kliknęłam nie w tę aukcję, co trzeba i bez czytania opisu po prostu zamówiłam. A że jestem wciąż i byłam, na etapie ogromnej miłości do balsamu Mediderm – sceptycznie podeszłam do omyłkowego zamówienia.
Czy jest wart swojej ceny?
Nie jest to najlepszy balsam, jakiego używałam, tym bardziej że jego cena też nie jest najniższa – na dzień pisania posta na allegro, aukcja, z której kupowałam Bioderma Atoderm Intensive Baume krem to 66,69 zł! (kupowałam za 55 zł). Poczułam się też trochę oszukana, bo na moim balsamie była naklejka – „500 ml w cenie 200 ml”, której jak widzicie, nie udało mi się do końca zdrapać.
Balsam ten w moim odczuciu nadaje się do smarowania dłoni, ale nie całego ciała. Jeśli jak ja masz awersję do produktów wchłaniających się „warstwami” i zostawiających na skórze poczucie lepkiej warstwy „ochronnej” to niekoniecznie będziesz chciał/a wysmarować nim całe ciało. Szkoda, że warstwa ta nie jest jednolita, tylko pozostawia wrażenie „brudnej skóry”. Zwykle radzę sobie z tym, wycierając dłonie w chusteczkę lub w ręcznik kilka minut po nałożeniu balsamu.
Pojemność (500ml) balsamu z serii Atoderm i jego wydajność są okej jak na tego typu produkt, bo przez swoją konsystencję jedna pompka spokojnie rozprowadza się na całą dłoń i całe przedramię i kawałek ramienia „ślizgając się” po skórze i zmieniając w lepką warstwę idealnie łapiącą kocią sierść. Wolę jednak balsamy, które mają konsystencję gęstszego kremu, toteż nie zostałam jego najwierniejszą fanką, ale należy pamiętać, że niezwykle ważne jest dla mnie odczucie fizyczne na skórze, na równi ze skutecznością. Na szczęście nie zauważyłam, by zapychał pory, ale na pewno nie spróbuję nałożyć go na twarz i szyję (mimo iż jest do nich także polecany), by sprawdzić jak radzi sobie w tym rejonie, bo po prostu oszaleję czując go na twarzy. Zostawia też niestety tłuste ślady na klawiaturze czy na ekranie telefonu – choć\ to pewnie cecha wspólna emolientów.
Czy zatem Intensive Baum jest spoko? Jak skład?
To nie jest tak, że to jest jakiś zły kosmetyk. Nie wiem jak pod kątem składu, wklejam go dla zainteresowanych. Sprawdziłam go jednak za pomocą strony lupakosmetyczna.pl i zdaje się, że wszystko z nim w porządku. Moja skóra nie zareagowała ani demografizmem, ani pieczeniem czy swędzeniem, także w moim wypadku okazał się bezpieczny. A jak my, atopowcy, doskonale to wiemy, nie każdy produkt nam dedykowany działa jak powinien.
Skład balsamu Intensive Baume
Aqua/Water/Eau, Glycerin, Paraffinum Liquidum / Mineral Oil / Huile Minerale, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Behenyl Alcohol, Sucrose Stearate, Canola / Canola Oil / Huile De Colza, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Pentylene Glycol, Betasitosterol, Opatentowany Kompleks D.A.F., Zinc Gluconate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Palmitamide Mea, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Disodium Edta, Sodium Hydroxide, Sodium Lauroyl Lactylate, Polysorbate 60, Sorbitan Isostearate, Tocopherol,Phytosphingosine, Ceramide Np,Ethylhexylglycerin, Ceramide Ap, Cholesterol, Carbomer, Xanthan Gum, Citric Acid, Ceramide Eop. [Bi 669].
Plusy:
- ma niewiele zapachu, jest on lekko wyczuwalny gdy przytkniemy nos do nabalsamowanej skórt, ale nie przeszkadzający i nie dominujący
- wchłania się stosunkowo szybko
- nie piecze, jak niektóre kremy do suchej skóry
- nie podrażnia drobnych ranek, np zadrapań po zabawie z kotem
- łagodzi swędzenie, stany zapalne i pieczenie otartej skóry
Minusy:
- zanim się wchłonie jest śliski, nieprzyjemnie według mnie uczucie na skórze
- natłuszcza i nawilża na krótko, bardzo sucha lub oporna na kosmetyki skóra odczuje ulgę na kilkadziesiąt minut – maks kilka godzin, także raczej nie nadaje się do balsamowania ciała na dłuższy czas
Czy polecam?
No niestety nie, nie tym razem. Nie jest to kosmetyk, po który sięgam chętnie. Nie jest to też kosmetyk, który planuję kupić w regularnej cenie – raczej jak będzie na bardzo, bardzo dobrej promce, albo nie będzie szans na kupienie czegoś lepszego. Oczywistym jest, że każda skóra zareguje na niego inaczej, ale u mnie totalnie się nie sprawdził. A szkoda, bo żel pod prysznic z tej serii to mój strzał w 10, ale o nim napiszę więcej w innym poście.
Ciekawa jestem, jak ten kosmetyk sprawdza się u innych, także czekam niecierpliwie na Wasze wiadomości i komentarze! Może czyjaś skóra pokochała właśnie ten i tylko ten balsam?
Dodaj komentarz