Jestem zwolenniczką ziołolecznictwa, wykorzystywania tego co dała nam natura, po to, by poprawiać stan zdrowia i samopoczucie. Oczywiście mam na myśli ziołolecznictwo, a nie jakieś medycyny alternatywne. I jak dobrze wiecie, lubię też podpierać swoją wiedzę i stosowane w terapii mojej czy pacjentów praktyki wiedzą medyczną. Było tak w przypadku, gdy przedstawiałam Wam wspaniałą roślinę, jaką są konopie i zawarty w nich kannabidiol i będzie tak także w przypadku ashwaghandhy.
SKĄD MOJE ZAINTERESOWANIE ASHWĄ?
Odkryłam ją dobrych kilka lat temu, gdy szukałam alternatywy dla przyjmowanych garściami leków na poprawę snu i tolerancję stresu, którego w moim życiu nie brakuje. Miałam już raz epizod polekowego stłuszczenia wątroby, więc robię co mogę, by jednak dodatkowo nie dociążać jej tabletkami.
Na zaburzenia snu cierpię do okresu dojrzewania i przez kilka lat przyjmowałam leki, które owszem, pomagały mi przespać całą noc, ale to raczej był nokaut niż odpoczynek. Nie wiem jak i kiedy, ale trafiłam na informację o ashwie i stwierdziłam, że nic w zasadzie nie stracę, jak spróbuję, a mogę tylko zyskać. Miała ona pogłębiać sen, ułatwiać zasypianie, zmniejszać stres, rozjaśniać myślenie w ciągu dnia i w ogóle działać cuda.
Odstawiłam leki nasenne i po miesiącu zamówiłam zioła w kapsułkach i spróbowałam ich na sen. I rzeczywiście, już pierwszej nocy zasnęłam znacznie szybciej, wybudzałam się znacznie mniej razy niż do tej pory (choć ze wpisu o śnie wiemy już, że wybudzanie jest naturalne, także podejrzewam, że po prostu mniej tych wybudzeń zapamiętałam) i mimo tego, że miałam koszmary i były one znacznie wyraźniejsze niż zwykle – poczułam, że odpoczęłam. I od razu uspokoję, ashwa nie sprawiła, że miałam koszmary. Miewam je codziennie, ot taki mój los 😉
EFEKT PLACEBO?
Pomyślałam sobie, że to niemożliwe, żeby jedna mała kapsułka zadziałała lepiej niż cokolwiek do tej pory i zwaliłam to na placebo, ale stosowałam ashwaghandhę dalej. Mój sen wciąż się poprawiał, miałam wrażenie, że rzeczywiście lepiej znoszę stres, a na pewno nie oddziałuje on tak intensywnie na mój organizm, bo IBS przestał mnie męczyć. Stwierdziłam, że sprawdzę zatem jej działanie także na mężu.
Jest to człowiek mało precyzyjny w ocenach („-Kochanie, jak wyglądam? -Jest ok. -Kochanie, dobrze się bawisz? -Jest ok. -Kochanie… -Jest ok” xD) toteż ciężko mi wypowiedzieć się za niego, jednakże ashwę nazywa „ziołem na popierdolone sny” i łyka ją razem ze mną codziennie, a to ten typ co leki bierze, bo musi i jak pamięta. Z ashwą się polubił. I co do tych snów to naprawdę bardzo zwiększa się intensywność, głębokość, wyraźność i szczegółowość snów. I jak wspomniałam wyżej, nawet jeśli są to koszmary to człowiek wstaje bardziej wypoczęty. A przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia oraz doświadczenia pacjentów, którym także polecałam ashwaghandhę.
TYLKO SPANKO?
Próbowałam także działania tego przedziwnego zioła w ciągu dnia, bo słyszałam, że poprawia koncentrację i daje energię do działania. No niestety u mnie tak nie zadziałała, bo zwiększyła moją senność w ciągu dnia, jednakże dowiedziałam się od osób ją stosujących, że to bardzo indywidualna kwestia, część osób reaguje jak ja – relaksikiem i spankiem, a część reaguje lekkim pobudzeniem i skupieniem. No trochę szkoda, ale nie można mieć wszystkiego. (edit. A kij, postanowiłam sprawdzić raz jeszcze jak zadziała na mnie w ciągu dnia, biorę od dwóch dni, tym razem nie zasypiam, ale jeszcze się nie wypowiem, bo za wcześnie)
Dowody anegdotyczne za nami, czas na trochę grzebania w nauce.
CZYM W ZASADZIE JEST ASHWAGHANDHA?
Ashwaghandha, czyli Withania somnifera, po polsku Witania ospała (hihih) jest rośliną z gatunku psiankowatych, która wykorzystywana jest w hinduskiej medycynie ludowej zwanej Ayurweda od przeszło 2500 lat. Korzenie tej rośliny uważane są za najważniejszy jej element, są najbardziej bogate w bioaktywne molekuły, szczególnie witanolidy. Jednakże wykorzystuje się także inne części rośliny, takie jak liście i łodygi. AshwaghandHę, jako suplement, można kupić w formie proszku, kapsułek i tabletek. Coraz popularniejsze są także krople. Można kupić ją samodzielnie albo jako element mieszanek suplementów na stres, koncentrację czy poprawę jakości snu.
CO MA ROBIĆ?
Od wieków uważa się, że wspiera ona zdrowie i długowieczność poprzez hamowanie procesów starzenia, zwiększanie odporność na schorzenia, regenerację osłabionego organizmu, wzmacnianie odporności na negatywny wpływ środowiska oraz wspomaganie dobrego samopoczucia. Wysuszony korzeń stosowano jako afrodyzjak.
Naukowo ustalono, że wykazuje ona szeroki wpływ na organizm. Doszukano się właściwości przeciwzapalnych, antynowotworowych, antyoksydacyjnych, immunomodulujących, krwiotwórczych oraz odmładzających. Ekstrakt z korzeni wykorzystywany jest w wielu przypadkach, np. bólach reumatycznych, zapaleniach stawów, zaburzeniach poznawczych, lękach oraz chorobach stresozależnych czy bezpłodności. U kobiet stosujących suplementację zaobserwowano wzrost libido. Stosowano ją także w chorobach neurologicznych, chronicznym napięciu mięśniowym, wspomaganiu wzrostu dzieci, astmie, reumatyzmie, chorobach krążenia, chorobach układu pokarmowego i szeregu innych schorzeń i zaburzeń. No chciałoby się rzec, zioło-orkiestra.
ASHWA I SPANKO
W badaniach Ashwaghandha wykazała mały, ale znaczący wpływ na całościową jakość snu w porównaniu do placebo. Efekt ten był wyraźniejszy u osób cierpiących z powodu bezsenności i zaburzeń snu, niż u osób z prawidłowym snem. W badaniach, w których uczestniczyło w sumie 1764 osoby, wykazano znaczący wpływ na poprawę jakości snu w czasie kuracji trwającej krócej niż 8 tygodni. Badania, które trwały dłużej, na 1014 osobach, potwierdziły ten efekt także w dłuższej perspektywie. Efekty terapii były wyraźniejsze u osób stosujących dawkę >600 mg dziennie, stosujących ją dłużej niż 8 tygodni. Poprawę zauważono w latencji, czyli czasie od położenia się do zaśnięcia, w głębokości i jakości snu oraz subiektywnej ocenie wypoczęcia.
PŁODNOŚĆ U MĘŻCZYZN
W hinduskiej medycynie stosowana jest od zarania dziejów jako lekarstwo na impotencję i bezpłodność. Badania naukowe potwierdzają tą ludową mądrość, ponieważ wykazano, że zwiększa ona zarówno objętość spermy (59%), stężenie plemników w nasieniu (167%!), ruchliwość plemników (57%) u mężczyzn z oligospermią (zbyt mała ilość plemników w nasieniu) po 90cio dniowej kuracji. Ma ona także wpływ na poziom testosteronu oraz hormonu luteinizującego. Zaobserwowano także 14% wzrost ilości ciąż w związkach, w których mężczyzna nie ma zaburzeń związanych ilością i jakością spermy. Ponadto badania wykazały znaczącą poprawę w poziomie hormonów, witamin antyoksydacyjnych, biomarkery oksydacyjne w plazmie nasiennej. Poprawę w wynikach zaobserwowano także w przypadku poziomu kortyzolu na czczo, a jak w wiadomo, wzrasta on niebezpiecznie w czasie stresu, co także może zaburzać prawidłową płodność.
Taka ciekawostka, o której wspomniałam wyżej, ale WARTO ją powtórzyć 😉 U kobiet Ashwagandha zaskutkowała zwiększeniem zainteresowania i odczucia związane z seksem.
CZY ASHWA POMOŻE W INSULINOOPORNOŚCI I CUKRZYCY?
Ashwaghandha stosowana była przez wieki także w opanowywaniu cukrzycy, stąd też naukowcy postanowili sprawdzić, czy może być ona przydatna pacjentom z tym schorzeniem metabolicznym. Oczywiście, jak w większości przypadków, badań nad jej wpływem na glikemię i wrażliwość insulinową nie ma zbyt wiele i najwięcej razy sprawdzono jej wpływ na zwierzętach. Ale na członkach naszego gatunku także przeprowadzono ich kilka, więc skupiłam się na tych wynikach, które dotyczą ludzi. Oczywiście na początku warto zaznaczyć (i przypomnieć), że wszelkie badania dotyczące cukrzycy i zaburzeń gospodarki glukozowo-insulinowej wszem i wobec głoszą, że najskuteczniejsze w opanowaniu choroby i poprawie zaburzeń są zmiana trybu życia w połączeniu z odpowiednim odżywianiem, które są zdecydowanie efektywniejsze niż jakakolwiek forma leczenia farmakologicznego czy suplementacji. Dotyczy to szczególnie osób z nadwagą i otyłością. A teraz do rzeczy, co tam badania mówią o ashwie w kontekście cukrzycy i insulinooporności.
Ashwaghandha w ogólnym rozrachunku wykazała wpływ stymulujący na komórki beta trzustki oraz uwrażliwienie tkanek na działanie leptyny – hormonu sytości. Stymulowała także receptory insulinowe zwiększając transport glukozy do komórek.
Zarówno badania eksperymentalne (czyli laboratoryjne oraz na zwierzętach) oraz badania kliniczne (na ludziach) wskazują na przeciwcukrzycowy wpływ ashwaghandhy. Ekstrakt z korzeni oraz z liści zwiększył wchłanianie glukozy do komórek w znacznym stopniu. Szczególnie w przypadku komórek mięśni szkieletowych, bo wchłanianie w nich glukozy zwiększyło się o 54% przy jednoczesnym obniżeniu stresu oksydacyjnego, zmniejszeniu wchłaniania węglowodanów oraz trawienia tłuszczów w przewodzie pokarmowym.
W czasie badań klinicznych zaobserwowano znaczne obniżenie poposiłkowego stężenia glukozy we krwi oraz zmniejszenia HbAIc u pacjentów stosujących jednocześnie leki poprawiające tolerancję glukozy oraz ashwaghandhę. Wyniki te porównywano z osobami, które stosowały tylko leczenie farmakologiczne. Obniżenie poziomu insuliny badano głównie u zwierząt, jednak i tutaj wyniki były obiecujące.
A CO Z NIEDOCZYNNOŚCIĄ TARCZYCY?
Kilkukrotnie słyszałam, że stosowanie ashwaghandhy w niedoczynności tarczycy może spowodować pogłębienie stanu chorobowego, jednak metaanaliza badań, do której dotarłam, zdaje się przeczyć tym informacjom. W podwójnie zaślepionym badaniu z grupą kontrolną stosującą placebo stosowanie 600 mg ashwaghandhy przez 8 tygodni zaowocowało znacznym obniżeniem TSH, T3 i T4. Ekstrakt z korzenia poprawił wyniki badań tarczycowych w znaczący sposób regulując ich poziom do pożądanego. Znalazłam także informację o tym, że potencjalnie może ona obniżyć TSH i T4 „za bardzo”, ale nie było to poparte wynikami, oparte jedynie rozważaniami. Badania biochemiczne wykazały, że obniżenie poziomu tych hormonów dotyczy wpływu na wyregulowanie ich stężenia we krwi.
CZY ASHWA MA WPŁYW NA UKŁAD KRWIONOŚNY?
Wykazano także, że ashwaghandha ma właściwości obniżające ciśnienie krwi i działanie diuretyczne. Ponadto w niektórych badaniach zauważono poprawę profilu lipidowego, szczególnie obniżenie poziomu LDL i trójglicerydów. Może ona także mieć wpływ na wchłanianie tłuszczów w jelicie. Niektóre wyniki sugerowały także pozytywny wpływ na krwiotwórczość wykazując poprawę w parametrach krwinek czerwonych i hemoglobinie.
ADAPTOGENNE I NOOTROPOWE DZIAŁANIE
Zanim rozwinę temat warto wspomnieć czym są adaptogeny i nootropy. Adaptogeny to roślinne substancje wspierające organizm w tolerancji i redukcji stresu oraz przywracaniu jego wewnętrznej równowagi. Nootropy z kolei mają wpływ na poprawę funkcji poznawczych wpływając korzystnie na funkcjonowanie mózgu.
O korzystnym wpływie ashwy na sen już wspomniałam, ale warto także wziąć pod uwagę inne czynniki, poza zaburzeniami snu, wywołane przez stres, w których zwalczaniu ashwaghandha może okazać się pomocna.
Ashwaghandha wykazała właściwości obniżające poziom lęku oraz odczuwanie stresu, a także wpłynęła na poprawę funkcji poznawczych badanych. Pod kątem badań biochemicznych zaobserwowano u nich zmniejszenie poziomu kortyzolu – hormonu stresu. Zwrócono także uwagę na poprawę stanu emocjonalnego, koncentracji, tolerancji zmęczenia, społecznego funkcjonowania w znacznie wyższym stopniu niż miało to miejsce w przypadku stosowania psychoterapii. Sugeruje to, że włączenie suplementacji w procesie psychoterapii może wspomóc zdrowienie emocjonalne, lecz należy pamiętać, że suplementacja sama w sobie nie jest w stanie nauczyć funkcjonowania, radzenia sobie z problemami i z pewnością nie może zastąpić kontaktu ze specjalistą.
A JAK ZE SPORTEM?
Ważną i optymistyczną informacją dla osób aktywnych fizycznie z pewnością jest fakt, że stosowanie ashwaghandhy zwiększyło siłę mięśniową, wytrzymałość, adaptację treningową oraz regenerację potreningową. Ćwiczący stosujący ashwaghandhę poprawili swoje wyniki w przysiadzie z ciężarem, wyciskaniu na ławce oraz innych siłowych ćwiczeniach obejmujących dolne partie ciała. Uzyskali także przyrosty mięśniowe klatki piersiowej i ramion, zmniejszenie potreningowych uszkodzeń mięśniowych (żegnajcie zakwasy :P) oraz znaczne obniżenie procentowej zawartości tkanki tłuszczowej.
ASHWA I DZIECIAKI
Niewiele substancji badanych jest na dzieciach, gdyż jest to temat kontrowersyjny, a ryzyko wystąpienia skutków ubocznych zaburzających ich prawidłowy rozwój jest zbyt wysokie. Jednakże ashwaghandha została wyróżniona 😉 w tym aspekcie i sprawdzono, jaki ma ona wpływ na organizm w fazie wzrostu. Wyniki badań są bardzo obiecujące, gdyż okazało się, że poprawiła ona parametry krwi takie jak hemoglobina czy ilość czerwonych krwinek u wszystkich dzieci. Ponadto znacząco obniżyła ona cholesterol i stan zapalny u dzieci zdrowych. Zauważono także zwiększenie ilości melaniny we włosach.
Badania kliniczne wykazały także stymulowanie wzrostu u dzieci z lekkim niedożywieniem, zwiększenie u nich całkowitego białka w organizmie oraz przyrost masy ciała.
SCHIZOFRENIA I CHAD
Długo zastanawiałam się, czy wpisać tutaj wyniki badań pod kątem wpływu ashwaghandhy na schizofrenię i CHAD, bo nie chciałabym by mój artykuł w jakikolwiek sposób zaszkodził komukolwiek. Dlatego, zanim podzielę się wynikami, uczulę: schizofrenię oraz chorobę dwubiegunową można, a nawet należy leczyć wraz z psychiatrą i psychologiem, którzy będą w stanie dobrać odpowiednią farmakoterapię oraz psychoterapię do indywidualnego przypadku. Jakąkolwiek suplementację wspierającą należy KONIECZNIE skonsultować z lekarzem.
Jeśli chodzi o wpływ ashwaghandhy na obie choroby psychiczne to w podwójnie zaślepionych badaniach naukowych z grupą kontrolną stosującą placebo wykazano, że ma ona pozytywny wpływ na zmniejszenie objawów w nich występujących. Zaobserwowano także złagodzenie objawów depresji oraz stanów lękowych. U chorych odnotowano także poprawę funkcji poznawczych, pamięci, logicznego myślenia, skupienia uwagi w porównaniu do osób stosujących placebo.
Jednakże w innych, także podwójnie zaślepionych badaniach, dotyczących schizofrenii, z kontrolną próbą stosującą placebo odnotowano jedynie wpływ na poprawę glikemii oraz panelu lipidowego, bez wpływu na objawy i samopoczucie. Także powiedziałabym, że w tym wypadku na dwoje babka wróżyła i nie można jednoznacznie stwierdzić, jak zadziała ona na chorego. Toteż kolejny raz zaznaczam, suplementację w tym wypadku bezwzględnie należy ustalić z lekarzem.
CZY STOSOWANIE ASHWY JEST BEZPIECZNE?
No dobra, same plusy, same superlatywy, same pozytywy ashwaghandhy. Ale czy jest ona tak bezpieczna, jak się wydaje? Jak wszystkie substancje, które przyjmujemy, ashwaghandha może powodować skutki uboczne, bo jak wiemy „dawka czyni truciznę”. Nie udało mi się jednak dotrzeć do informacji o górnej granicy dziennego jej spożycia, nie ma też takich regulacji w UE. Badania, które analizowałam, sugerowały bezpieczeństwo przy stosowaniu nawet dużych dawek (powyżej 3-5 g) ashwaghandhy dziennie.
W większości badań nie zaobserwowano żadnych skutków ubocznych, czy to w badaniach na dorosłych, czy u dzieci. Ale w kilku jednak odnotowano umiarkowane, ale przemijające skutki uboczne, dlatego uważam, że warto o nich wspomnieć. Były to takie skutki jak zwiększenie senności, zaburzenia snu, zawroty głowy, halucynacje, zapalenie błony śluzowej nosa, kaszel, przeziębienie, wzdęcia, biegunki, zaparcia, suchość w ustach, nadpobudliwość, skurcze nocne, zaburzenia widzenia, wysypka lub wzrost masy ciała. Nie do końca wiadomo, czy mają one związek z ashwaghandhą, bo jak widać powyżej, są to naprawdę różne skutki, które mogą być wynikiem wielu czynników, ale warto mieć je na uwadze stosując suplementację.
CZY WCHODZI ONA W INTERAKCJĘ Z LEKAMI?
Badacze ustalili, że ashwaghandha jest dobrze tolerowana przez organizm człowieka. Nie zaobserwowano, by wchodziła w interakcję z lekami czy innymi ziołami lub suplementami, a jej bezpieczeństwo stosowania badacze opierają na fakcie, że nie wykazuje ona zahamowania enzymów wątrobowych odpowiedzialnych za metabolizowanie i utlenianie cząsteczek leków lub toksyn, które odpowiedzialne są za usprawnianie usuwania szkodliwych substancji z organizmu. Można zatem założyć, że jest ona bezpiecznym, ziołowym środkiem, który może korzystnie wpłynąć na zdrowie i samopoczucie człowieka.
CZY ZATEM WARTO SPRÓBOWAĆ?
Myślę, że tak. Raz jeszcze podkreślam, że najlepiej byłoby skonultować jej stosowanie z lekarzem, szczególnie w przypadku chorób psychicznych, ale poza tym ashwaghandha wydaje się być wartym zaufania i spróbowania działania na swoim organizmie ziołem. Oczywiście należy pamiętać, że reakcja u każdej osoby może być zupełnie inna, jednakże dostępne informacje oraz moje doświadczenie zawodowe w stosowaniu jej u pacjentów pozwala mi stwierdzić, że warto zainwestować w chociaż jedno jej opakowanie, na próbę.
A może już ją stosujesz?
Dodaj komentarz